B
Kilka godzin po tym, gdy wszyscy położyli się spać, obudziło ich straszne drapanie i jęczenie dochodzące zza drzwi na strych. Nikt nie zamierzał ruszać się z łóżek, bo wiedzieli, że to pewnie jedno, ewentualnie dwa zombi, ale nagle szafka, którą zabezpieczyli wywróciła się. Wszyscy po tym huku osłupieli i postawili się na proste nogi. Nagle otworzyły się też drzwi. Wszyscy prócz Marcina i Marty, bo nie było jej wtedy w łóżku, jak i w mieszkaniu, wyszli na korytarz zobaczyć co się stało i zobaczyli dość sporą grupkę sztywnych. Musieli być to poprzedni mieszkańcy tego domu. Było ich 7, byli różnego wieku. Najmłodszy miał może z 7-8 lat. Denis, jako iż był jedyny sprawnym wtedy chłopakiem wziął nóż i prosił Oliwie by mu pomogła. Dziewczyna bez chwili wahania i zastanowienia zgodziła się.
Kilka godzin po tym, gdy wszyscy położyli się spać, obudziło ich straszne drapanie i jęczenie dochodzące zza drzwi na strych. Nikt nie zamierzał ruszać się z łóżek, bo wiedzieli, że to pewnie jedno, ewentualnie dwa zombi, ale nagle szafka, którą zabezpieczyli wywróciła się. Wszyscy po tym huku osłupieli i postawili się na proste nogi. Nagle otworzyły się też drzwi. Wszyscy prócz Marcina i Marty, bo nie było jej wtedy w łóżku, jak i w mieszkaniu, wyszli na korytarz zobaczyć co się stało i zobaczyli dość sporą grupkę sztywnych. Musieli być to poprzedni mieszkańcy tego domu. Było ich 7, byli różnego wieku. Najmłodszy miał może z 7-8 lat. Denis, jako iż był jedyny sprawnym wtedy chłopakiem wziął nóż i prosił Oliwie by mu pomogła. Dziewczyna bez chwili wahania i zastanowienia zgodziła się.
- Ufff, skończyliśmy. Ciężko było. Musimy sprawdzić czy ktoś
jeszcze nie został na strychu, byśmy nie mieli kolejnej takiej niespodzianki. –
Powiedziała dziewczyna.
- Jasne! To na co czekamy? –
Odparł chłopak.
Kolejne 15 minut Denis i Oliwia spędzili na przeszukiwaniu
strychu. Gdy zeszli na dół zobaczyli, że trupów jest tylko 6, a na początku
naliczyli 7 sztywnych. Od razu, bez zastanowienia pobiegli do pokoju, w którym
czekał na nich Marcin. Zaraz przed wejściem zobaczyli plamę krwi na podłodze,
przerażeni wbiegli z grymasem na twarzy do pokoju i zobaczyli leżącego Marcina
w zakrwawionej pościeli, trzymającego
nóż. Marcin był przerażony po tym co się stało. Z trudem przełyka ślinę.
- Marcin! Jezu Marcin?! Żyjesz?! Boże Święty! – Wrzasnął
przerażony Denis
- Nieee, mi się nic nie stało, na szczęście miałem nóż pod
poduszką na wszelki wypadek. Gorzej z szwendaczem. – Zażartował chłopak
- Wybacz nam, musieliśmy go przeoczyć podczas wybijania
reszty. – Mówi Oliwia.
- Eeeee, a gdzie jest Marta? – Spytał przerażony Marcin
- Myśleliśmy, że była z Tobą całą noc. – Odpowiedział Denis.
- Obudziłem się i jej nie było, nie ma pojęcia gdzie jest.
Kurde, a jak ona…….? – Mówi Marcin i w jego oczach było widać przerażenie i
strach.
- Nawet tak nie myśl!! Jeżeli gdzieś poszła, to na pewno wróci!
Miejmy nadzieje! – Denis starał się podtrzymać wszystkich na duchu.
Kolejne godziny były dla nich nieprzespane i męczące, od
słuchania zza okna jęczenia sztywnych. Gdy tylko słońce się pokazało na
horyzoncie, zaraz zrobili śniadanie i wybrali się przeszukać cały budynek.
Także Marcin się z nimi wybrał, bo nie miał już ochoty leżeć. Zaczęli od
przeszukania pokoju gościnnego. Pokój był dość spory, na jednej ze ścian było
wyjście na taras. Na zewnątrz był pięknie zdobiony ogród, a także duże podwórko pokryte zieloną trawą.
Za płotem był sad i ogródek. W pokoju było kilka szafek. Każdy zaczął
przeszukiwać. Gdy Oliwia otworzyła jedną z dolnych szafek, zobaczyło coś co
zszokowało ich wszystkich.
- O kurwa! Chodźcie szybko tu! – Wrzasnęła dziewczyna.
Chłopacy podbiegli przerażeni, że coś się stało.
- Boże, przecież teraz to możemy tu zostać na dłuższą
chwile! – Powiedział uradowany Marcin.
- No tak, z tym to łatwo się żyje w czasach zombi… Ale jest
mały problem, kto z nas potrafi tego używać?
- Jak na razie możemy używać zwykłych pistoletów ewentualnie
rewolwerów, jest tam kilka więc starczy dla naszej czwórki. – Mówi Denis.
- Ale zauważ, że nie tylko są same pistolety i rewolwery, są
też karabiny maszynowe. Kiedyś musimy się nauczyć z tego strzelać. Akurat mamy
duże podwórko, wokół mnóstwo sztywnych, więc możemy popróbować prawda? – Zasugerowała
dziewczyna.
- Jasne, ale to nie dziś. Dziś musimy dokończyć
przeszukiwanie mieszkania. – Odpowiedział ranny chłopak.
Całą resztę dnia spędzili na przeszukiwanie domku. Nie znaleźli
nic bardzo przydatnego prócz kilku latarek, baterii, radia, komórek i całej
szafy wypełnionej płytami z muzyką i filmami. Lodówka była pełna jedzenia,
niektóre było już zepsute i spleśniałe, ale większość była nadal zdatna do
jedzenia. W szafkach kuchenny poznajdowali przeróżne herbaty, kawy, przyprawy.
- Musieli tu mieszkać bogaci ludzie. – Wyszeptała Oliwia.
- No tak, ten facet co postrzelił Marcina z balkonu musiał
też pewnie tu przyjść, bo nie wyglądał jakby tu mieszkał. – Mówi chłopak.
Wieczorem, tuż po kolacji otworzyli pudełko, które znaleźli
w szafie z płaszczami.
- To pewnie jest ta rodzina, która tu mieszkała. – Z przykrością
mówi dziewczyna
- Tak, z pewnością. Widać, że byli szczęśliwi.
W pudełku były albumy ze zdjęciami, a także różne pamiątkowe
rzeczy. Dochodziła godzina 22:00, słońce już dawno zaszło za horyzont. Ciemno,
na szczęście mieli akumulatory, które znaleźli w piwnicy. Mogli przez to mieć
zasilony w prąd cały dom.
- A Marty jak nie było, tak nie ma! Ciekawe gdzie poszła,
chyba by nas nie zostawiła. – Mówi przerażona Oliwia.
- Na pewno nie, zobaczysz, zaraz przyjdzie. – Pocieszał ją
Marcin.
Zaczęli powoli układać się do snu po długim i męczącym dniu.
Na dworze nadal było słychać jęki, tego czegoś co niegdyś było ludźmi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz