A.
Jadąc drogą obserwowali otoczenie, co jakiś czas zatrzymywali się przy
samochodach i sprawdzali czy mają benzynę. Jeżeli była, to jedna osoba ściągała
ją do znalezionego karnistra, a pozostałe pilnowały, żeby żaden martwy nie
zaatakował. Podróżując widzieli grupki ludzi przebiegających między drzewami,
budynkami. Poradzą sobie. Szkoda tylko, że większość ludzi zamknęła się na
innych. Gosia nie umiała zrozumieć, dlaczego ludzie w Polsce nie potrafią się
zorganizować i spróbować pokonać zombiaki. Przecież łatwiej byłoby w dużej
grupie, dobrze zgranej. Można byłoby zająć jakiś duży teren, wybić zombie,
zbudować jakiś mur i żyć spokojnie. W każdym razie do momentu aż zdechlaki w
jakiś magiczny sposób nie stały by się inteligentne, co raczej mało jest
możliwe. Owszem, większość filmów jakie znała dziewczyna, zwykle kończyły się
tym, że zombie wdarły się do takiej wioski, ale to film, więc musi być jakaś
akcja. Jakby taka ekipa była zorganizowana, nie byłoby problemu. Niestety
ludzie zwykle nie myślą racjonalnie w takich sytuacjach.
W Radomiu musieli się zatrzymać. Miasto wyglądało na opustoszałe, oczywiście poza kilkunastoma szwędającymi się umarlakami. Ale nigdy nie wiadomo, kogo można spotkać w domach. A mieli za zadanie znaleźć jedzenie. Niestety tego za wiele nie mieli, a zapasy kończyły się szybko.
W Radomiu musieli się zatrzymać. Miasto wyglądało na opustoszałe, oczywiście poza kilkunastoma szwędającymi się umarlakami. Ale nigdy nie wiadomo, kogo można spotkać w domach. A mieli za zadanie znaleźć jedzenie. Niestety tego za wiele nie mieli, a zapasy kończyły się szybko.
- Ja biorę Kamila, Ty weź Olę- Powiedziała Małgosia do Arka. On
popatrzał na nią spode oka. Dziewczyna czuła, że nie podoba się mu to, że ona
mówi co mają robić. Ale co miała na to poradzić, że zawsze mimowolnie stawała
się przywódcą stada? Zwykle wiedziała co robić w danym momencie i umiała się
zorganizować.
- Idziemy przeszukać domy, bo potrzebujemy jedzenia i jakiś ubrań. Możecie
brać to co uważacie za przydatne, potrzebne. Jakby działo się coś złego, to
krzyczeć i nie ważne czy przyciągnie to stado truposzy! – Gosia podniosła rękę
w geście siły i uśmiechnęła się. Pogrupowali się i poszli do najbliższych
domów. Arek i Ola nie bardzo ze sobą rozmawiali, jedynie jak już musieli. Ale
szło im całkiem sprawnie przeszukiwanie. Znaleźli kilka ciekawych rzeczy.
Baterie, latarki, trochę puszek z jedzeniem.
- Ola, idziemy w tamtą stronę – Powiedział chłopak, pokazując ręką w
lewo. Był tam długi korytarz, prowadzący do kilku pokoi.
- Ja pójdę pierwszy, a Ty pilnuj tyłów. – dziewczyna kiwnęła głową i
ruszyli. Niestety już z pierwszych drzwi, które były uchylone, czuć było zapach
rozkładu. Więc albo ktoś nie żył naprawdę, albo udawał, że żyje będąc umarłym.
Arek kopnął drzwi z całej siły. Ale tego co zobaczył się nie spodziewał. W
łóżeczku niemowlęcym leżało coś, co kiedyś było dzieckiem. Miało rozerwany
brzuch i było prawie w 2 częściach. Wszędzie była krew. Ale zwłoki się ruszały.
Arka aż cofnęło. Ola chciała wejść do pokoju, jednak chłopak nie pozwolił jej
na to.
- Lepiej żebyś tego nie oglądała. – powiedział cicho i podszedł do
potworka. Wbił mu nóż w środek miękkiej głowy.
Widok ten zapisał się mu w pamięci i tak uparcie trzymał się jego
myśli „ Dobrze, że Gosia tego nie widziała, przecież ona ma dziecko, musiałoby
to być dla niej straszne przeżycie”.
Tymczasem Gosia i Kamil znaleźli już trochę jedzenia i różnych ubrań.
Gosia wszędzie nosiła ze sobą swój tasak, a w plecaku miała łuk i strzały. W
końcu nie bez powodu była mistrzem w turnieju strzeleckim. Kochała to robić.
Zwykle na turniejach rycerskich jest pokaz łucznictwa i ona zawsze brała w tym
udział. Ale teraz jedynie do czego służyła jej ta broń, to było zabijanie. Albo
dobijanie, jak kto woli.
Kamil milczał ciągle, chyba obawiając się dziewczyny. Ale ona była w świetnym humorze.
Kamil milczał ciągle, chyba obawiając się dziewczyny. Ale ona była w świetnym humorze.
- Jak myślisz, możemy zwinąć laptopa i jakąś muzykę? Może jeszcze
działa Internet! To by się pościągało coś fajnego. Niestety ja nie zabrałam
swojego laptopa. Jak coś z takiego sprzętu zauważysz, to bierz ! Może się
przydać! – paplała do chłopaka. W końcu się odezwał:
- No nie ma problemu. Ale czym zasilimy jak padnie ten sprzęt?
- Dobre pytanie. Widzę, że masz głowę na karku – i uśmiechnęła się do
chłopaka. Pomyślała właśnie, że przydałby się im większy wóz. Jakiś Kamper,
najlepiej nowy. Ale moment! Na pewno gdzieś w mieście był jakiś komis
samochodowy, albo salon. A wtedy można byłoby poszukać generator prądu i jazda!
Zabijanie zombie nadal dziewczynę brzydziło, więc starała się tego
unikać. Jeżeli było to już nie do uniknięcia, wtedy strzelała z łuku, żeby nie
musieć czuć wbijanego noża, czy topora. Akcja przeszukiwawcza udała im się nader
sprawnie i jeden dom całkiem spodobał się Kamilowi i Gośce, dlatego oczyścili
go i zaanektowali dla grupy. Sprawdziwszy wszystkie zakamarki, byli już pewni
że jest tam czysto. Wyszli przed dom i w samochodzie czekali na Olę i Arka.
A Ci niestety nie mieli tak lekko. Trafili w domu na większą grupkę zdechlaków. Udało im się wybić większość nim stamtąd uciekli. Wybiegając z domu Ola potknęła się i upadła. Jeden z nieżyjących dogonił ją i już miał zamiar zaatakować, Kiedy dostał strzałę prosto w czoło. Chłopak i dziewczyna spojrzeli w stronę z której nadleciała strzała i zobaczyli Meridę Waleczną….
A Ci niestety nie mieli tak lekko. Trafili w domu na większą grupkę zdechlaków. Udało im się wybić większość nim stamtąd uciekli. Wybiegając z domu Ola potknęła się i upadła. Jeden z nieżyjących dogonił ją i już miał zamiar zaatakować, Kiedy dostał strzałę prosto w czoło. Chłopak i dziewczyna spojrzeli w stronę z której nadleciała strzała i zobaczyli Meridę Waleczną….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz