niedziela, 13 października 2013

Czy na sali jest doktor?

A


Jednak całkiem niedaleko od stacji benzynowej, która płonęła ogniem wysokim, ktoś zatrzymał ich wóz.
Dziewczyna wyglądała jak siedem nieszczęść, ale machała hardo rękami. Bez strachu stanęła przed samochodem i patrzyła w oczy czerwonowłosej. Ta zatrzymała pojazd, otworzyła drzwi i nie musiała nic mówić. Jasnowłosa wbiegła, czym sił jej starczyło i machnęła do kierującej, żeby ruszała.
Gośka krzyknęła:
- Mam nadzieje, że znasz się na pierwszej pomocy. Jesteś nam teraz potrzebna!!!! Ten koleś, o tam, ma odciętą dłoń. Pomóż mu. Apteczka musi tu gdzieś być. Szukaj! Sorki za rozkazywanie, ale ja średnio mogę oderwać się od kierownicy – dokończyła swoją wypowiedź, ale dziewczyna zaczęła działać nim 26latka rozwinęła swoją wypowiedź.
- Tak w ogóle to jestem Julia. Wolę żebyś nie wołała mnie na : EJ TY. – powiedziała z lekkim uśmiechem dziewczyna, przeszukując szafki. Kiedy znalazła to czego szukała, rzuciła się w stronę wykrwawiającego się chłopaka. Odsunęła brudny materiał, który trzymał przy kikucie.
- Boże, widzisz i nie grzmisz! – powiedziała do siebie i zabrała się za ratowanie tego człowieka. Wyciągnęła opaskę uciskową i ścisnęła ramię, żeby chłopak się nie wykrwawił. Potem polała ranę wodą utlenioną. W tym momencie usłyszała:
- W tym zielonym wielkim plecaku, w bocznej kieszeni jest butelka. Daj mu to do znieczulenia. – Głos dziewczyny był lekko rozbawiony. Julia podbiegła do plecaka i wyciągnęła z kieszonki Johnny’ego Walkera. Dobry alkohol. Wlała do ust słabnącego Arka trochę trunku. On zakrztusił się strasznie, ale po chwili sam złapał zdrową dłonią butelkę i jeszcze trochę wychylił. W końcu dziewczyna dokończyła opatrywanie rany. Zabrała Arkowi butelkę, bo nie mógł się upić, za dużo stracił krwi. W pewnym momencie samochód się zatrzymał. Gosia podeszła do dziewczyny i oficjalnie się przedstawiła, podając rękę:
- Jestem Gosia, miło mi. Wybacz, że musiałaś od razu zabrać się do pracy ale jak widzisz… Nieciekawa sytuacja. Ten bez ręki to nie Jamie Lannister, a Arek. No i ten co ledwo trzyma się na nogach to Kamil. Skąd się tam wzięłaś?
- Ludzie, których widziałaś… a raczej ich resztki, to byli ludzie z którymi próbowałam dostać się do bezpiecznych baz.
- Do czego? – zdziwiła się czerwono włosa.
- Do miejsc, w których są wojska, broń i jedzenie. Próbują przetrwać i jest tego coraz więcej. Niestety jak widziałaś, nie udało im się uratować. Nie wiemy kiedy podeszli do Nas i zaatakowali. Najpierw nikogo nie było, a nagle pojawiło się całe stado. Normalnie jak zwierzęta!

- Gdzie się nauczyłaś takiej pomocy?- Gośka kiwnęła głową w stronę Arka.
- Interesowałam się zawsze medycyną. Co prawda wolałabym być masażystką, ale opatrywanie ran, to jedna z rzeczy, których nauczyłam się za czasów dziecka.
- Też miałam być masażystką – uśmiechnęła się starsza dziewczyna.
- Na razie chyba nie mamy kogo masować.
- Kamil jak się masz? Jak się czujesz?- Gośka zmieniła nagle temat, bo zauważyła, że chłopak zwija się z bólu.
- Średnio – odpowiedział z trudem młodszy chłopak. Dziewczyna wyciągnęła ze swojej torebki jakieś tabletki, wepchnęła dwie chłopakowi w usta i dała wodę do popicia.
- To przeciw bólowe, powinno pomóc. A teraz kładź się na drugim łóżku – pokazała na nie ręką.
- Julia, masz kolejnego pacjenta. Musisz zabezpieczyć mu żebra bandażem elastycznym.

- No problemo – rzekła i zabrała się do roboty. Czerwonowłosa siadła za kierownicą i odpaliła wóz.
- Ciężko będzie, oj ciężko – powiedziała do siebie patrząc na drogę…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz