Długo zajęło jej pozbycie się stada. Ucieczka wyssała z niej energię potrzebą do oddalenia się jak najbardziej od zagrożenia, ale dziewczyna postanowiła nie zatrzymywać się ani na moment.
Po dwóch dniach czuła już, że robi coraz mniejsze kroki przez co coraz bardziej się męczy nie posuwając się, w wystarczającym stopniu, w przód. Postanowiła więc przenocować w którymś z okolicznych domków.
Po minięciu kilkunastu domów stwierdziła, że jakiś czas temu zawitali tu szabrownicy i uniemożliwili jej pobyt, w tych domach. Każda posiadłość miała powybijane okna i wyważone drzwi.
-Nie ma to jak pomoc innych ludzi - stwierdziła.
Już miała skierować się dalej, gdy nagle uświadomiła sobie, że przy takich gospodarstwach muszą być jakieś szopy.
Nie pomyliła się, kiedy przechodziła na tyły jednego z budynku spostrzegła parę szop na terenie różnych posiadłości, niestety ich stan nie zachęcał do spędzenia tam nawet kilku godzin. Brunetce wydawało się, że dach może się zawalić jak tylko otworzy drzwi, jednakże postanowiła poszukać dalej jakiś bardziej stabilnych budynków.
Po żmudnych poszukiwaniach postanowiła wrócić do najlepiej zachowanej, choć i tak niebezpiecznej szopki na skraju lasu. Wiedziała, że to nie jest rozwiązanie na dłuższą metę, bowiem wiedziała, że w lesie czai się mnóstwo szwędaczy i dzikich zwierząt. Kiedy tylko pomyślała o zwierzętach z lasu zamarzyła o świeżym mięsie. Tak niewątpliwie przydałoby się przerwać monotonną dietę składającą się głównie z herbatników i posiłków z puszek, które nawet podgrzane smakowały okropnie, choć i tak lepiej niż zimne. Niestety dziewczyna nie mogła sobie pozwolić na rozpalenie nawet niewielkiego ognia, ponieważ nadal obawiała się hordy trupów. Zmuszona więc była do jedzenia zimnej masy.
Pogrążona we własnych myślach zasnęła.
***
Obudziła się po południu, zjadła śniadanie i wyruszyła na polowanie z łukiem i kołczanem pełnym strzał. Postanowiła nie brać swoich rzeczy, żeby przez obciążenie nie zachowywać się głośno. Miała nadzieję, że zwierzęta dobrze się rozmnożyły. Dawno nie polowała, a chciałaby coś porządnego zjeść. Dobrym rozwiązaniem byłyby wnyki, ale dziewczyna kompletnie nie umiała ich sporządzić.
Zagłębiła się w las i zaczęła szukać zwierzyny. Zdziwiła się nie widząc szwędaczy, ale idąc coraz dalej natrafiła na paru.
Zwierzyna zdołała się dobrze rozmnożyć, więc nie powinno być problemu ze znalezieniem czegoś, ale podczas apokalipsy zwierzęta nie ufają kompletnie człekokształtnym. Dziewczynie, więc początkowo szło dość opornie, ale po kilku godzinach zdołała upolować trzy króliki i parę wiewiórek.
Zwierzyna zdołała się dobrze rozmnożyć, więc nie powinno być problemu ze znalezieniem czegoś, ale podczas apokalipsy zwierzęta nie ufają kompletnie człekokształtnym. Dziewczynie, więc początkowo szło dość opornie, ale po kilku godzinach zdołała upolować trzy króliki i parę wiewiórek.
-Nieźle jak na początek - powiedziała sobie w duchu.
Postanowiła rozejrzeć się jeszcze trochę po lesie. Niespodziewanie natrafiła na małą chatkę. Kiedy weszła do środka i rozejrzała się. Niewątpliwie domek kiedyś służył jako schronienie dla leśniczego lub łowcy. Znalazła tam mały łuczek, nieszkodliwy w porównaniu do jej łuku, ale dobry do polowania na małą zwierzynę. W malutkiej izdebce był zapas różnego rodzaju jedzenia i wody.
Przy kominku i na dworze pod plandeką znalazła drewno do opału, a w dwóch pokoikach znajdowały się wąskie sypialnie.
Ada od razu się ucieszyła. To było idealne miejsce na dłuższy pobyt. Postanowiła od razu przenieść się tutaj. Zostawiła na małym stoliczku martwe zdobycze i ruszyła po swoje rzeczy.
***
Wróciła do chatki i gdy tylko zamknęła drzwi z zacienionych części pokoju wyłoniły się jakieś postacie. Początkowo ucieszyła się, że to nie trupy, ale później przeraziła się. Zdrowi ludzie mogli być znacznie bardziej niebezpieczni.
-Jesteśmy Ci bardzo wdzięczni za to jedzenie, laleczko - powiedział mężczyzna wysuwający się na przód.
-Nie jestem laleczką i to nie jest dla was - warknęła wskazując na martwe zwierzęta.
-Czyżby? - zdziwił się - Wygląda na to, że pozostawiłaś to w naszej kryjówce, a potem odeszłaś. Nawet jeśli nie chciałaś ofiarować tego nam, to zgodnie z zasadą: znalezione, nie kradzione to należy do nas - odpowiedział z krzywym uśmieszkiem.
-Chyba śnisz, to jest moje!- krzyknęła dziewczyna.
-Nie wydaje mi się, żebym śnił, ale ty zaraz zaczniesz - powiedział i skinął na kogoś z tyłu.
Po chwili dziewczyna dostała kolbą pistoletu w tył głowy i padła nieprzytomna.
-Wrzućcie ją do bagażnika, później może nam się przydać, a teraz przygotować ucztę! - rozkazał i wszedł do sypialni z jakąś kobietą...
***
Wróciła do chatki i gdy tylko zamknęła drzwi z zacienionych części pokoju wyłoniły się jakieś postacie. Początkowo ucieszyła się, że to nie trupy, ale później przeraziła się. Zdrowi ludzie mogli być znacznie bardziej niebezpieczni.
-Jesteśmy Ci bardzo wdzięczni za to jedzenie, laleczko - powiedział mężczyzna wysuwający się na przód.
-Nie jestem laleczką i to nie jest dla was - warknęła wskazując na martwe zwierzęta.
-Czyżby? - zdziwił się - Wygląda na to, że pozostawiłaś to w naszej kryjówce, a potem odeszłaś. Nawet jeśli nie chciałaś ofiarować tego nam, to zgodnie z zasadą: znalezione, nie kradzione to należy do nas - odpowiedział z krzywym uśmieszkiem.
-Chyba śnisz, to jest moje!- krzyknęła dziewczyna.
-Nie wydaje mi się, żebym śnił, ale ty zaraz zaczniesz - powiedział i skinął na kogoś z tyłu.
Po chwili dziewczyna dostała kolbą pistoletu w tył głowy i padła nieprzytomna.
-Wrzućcie ją do bagażnika, później może nam się przydać, a teraz przygotować ucztę! - rozkazał i wszedł do sypialni z jakąś kobietą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz