Po powrocie
do bazy zaczęła się narada. Dziewczyny poddały pomysł, że dobrze byłoby dojść
do ekipy Michała, bo w grupie bezpieczniej. Jednak Mikołaj nie był tego taki
pewien, Wyjaśnił wszystkim dlaczego obawia się tego rozwiązania.
- Nic o nich
nie wiemy, nie znamy ich. Mnie i Konrada mogą zabić we śnie, a Was dziewczyny,
mogą zgwałcić, zamknąć i wykorzystywać… Nie wiadomo co to za psychole. – Kiran
usłyszawszy o gwałcie natychmiast zmieniła zdanie.
- Nie
wyglądali na takich – oburzyła się Jola. Konrad wtrącił się do rozmowy:
-Może nie wyglądali, ale mogą nas pozabijać.
-Czemu im nie
ufasz ? - zapytała dziewczyna.
-To oczywiste,
nie znamy ich. – odpowiedział chłopak. Mikołaj zdenerwowany postawą grupy
powiedział:
- Nie ma
żadnej opcji , nie przyłączymy się do nich, prędzej ich pozabijam. - Wtedy
okazało się, kto jest przywódcą grupy. Nikt nie zakwestionował tego, co
powiedział Mikołaj .
- Musicie
nauczyć się samoobrony i zabijania. Tamta grupa nie wygląda na taką, co lubi
się dogadywać z innymi. Czuję, że przyda się Wam taka wiedza. – Dodał Mikołaj i
zabrał się do roboty. Pokazał im jak zabijać szybko i cicho. Jednak grupa była
trochę niechętna do nauki. Konrad jeszcze jako tako współpracował, ale
dziewczyny niestety nie.
- Jeżeli
zginiecie, to tylko przez własną głupotę. Ten świat, który był kiedyś już nie
istnieje i jego zasady poszły w zapomnienie. A teraz mogą przeżyć tylko
najsilniejsi. – Na chwilę zamilknął, przyglądając się dziewczynom, po czym
dodał:
-Jutro spotkamy
się z nimi zgodnie z umową. Musimy uważać, nie wiem co się stanie, ale jeśli
oni skrzywdzą kogoś z naszych to nie ręczę za siebie.
W nocy, kiedy
już sen ich zmorzył, pojawili się niespodziewani goście. Jakimś cudem przeszli
przez pułapki na podwórku i zaczęli dobierać się do drzwi. Konrad, który spał
najbliżej wejścia, usłyszał ich jako pierwszy. Wstał szybko ale cicho i pobiegł
obudzić resztę. Już byli przygotowani na najgorsze, ale kiedy Mikołaj zerknął
przez odsuniętą zasłonę, ujrzał trzech dzieciaków. Dwójka z nich wyglądała na
12-13 lat, trzeci trochę dojrzalej, może miał 15. Mikołaj wraz z Konradem
otworzyli drzwi, zanim tamci zepsuli zamek . Dzieciaki aż odskoczyły, gdy ich ujrzały.
Zaczęły mówić wszystkie na raz, że goni ich grupa zombie i ze muszą się gdzieś
ukryć.
- Jest z Wami
ktoś jeszcze? – Zapytał podejrzliwie Konrad.
- Tak,
jeszcze dwóch starszych chłopaków, Kamil i Hubert, mieli dołączyć do Nas za
moment. – odpowiedział jeden z młodszych chłopców. Konrad spojrzał na Mikołaja
ze współczuciem w oczach i pytaniem. Mikołaj niechętnie zgodził się na krótki
pobyt tej grupki u nich. Po około piętnastu minutach usłyszeli szepty. Myśleli,
że to członkowie grupy tych młodzików, ale Kidy otworzyli drzwi, zobaczyli
znajome twarze. Byli to członkowie grupy Michała, prawdopodobnie grupa zwiadowcza.
Było ich dwóch i nim się spostrzegli, zostali obezwładnieni przez Mikołaja i
Konrada. Chłopcy wzięli ich do stodoły na małe przesłuchanie.
- Co tu
robicie, czego chcecie? - zapytał Mikołaj
- Nic, my
tylko jesteśmy na wypadzie po zapasy – odpowiedział odważnie jeden z nich.
- Czyżby? Skąd
mam wiedzieć, że nas nie śledziliście i nie mieliście zamiaru nas teraz zabić?
- Musisz na uwierzyć – odpowiedział drugi z
lekkim niepokojem w głosie.
- To jest
wasz problem, nie wierzę w ani jedno wypowiedziane słowo- stwierdził Mikołaj i powiedział
Konradowi, aby ten związał ich porządnie, zakneblował i najlepiej nałożył worki
na głowy. Po sprawdzeniu, czy nie mają przy sobie czegoś, dzięki czemu mogli by
się uwolnić, zostawili ich w szopie. W drodze powrotnej Konrad zatrzymał
Mikołaja i zapytał:
-wiesz co
zrobiłeś ? Wywołałeś wojnę! - Mikołaj odpowiedział tylko że wie co robi.
Wrócili do domu i zaczęli rozmawiać z dzieciakami co tu robią, skąd się wzięły
i inne szczegóły. Gdy już poznali odpowiedzi na nurtujące ich pytania,
usłyszeli, że znowu ktoś jest przy drzwiach. Tym razem, byli to Ci oczekiwani
chłopcy, którzy mieli po około 16 lat. Weszli jak do siebie, co nie spodobało
się Mikołajowi. Natychmiast wyjaśnił im, że ich pobyt w tym miejscu jest
tymczasowy i że muszą zapłacić za możliwość mieszkania w tym domu. Chłopacy
popatrzyli na siebie i powiedzieli zgodnie:
- Mów jak
możemy zasłużyć na pobyt tutaj?- Mikołaj powiedział że najpierw musza się
czegoś o nich dowiedzieć, przy czym poprosił Kiran, żeby znalazła jakąś wodę
dla przybyłych. Usiedli przy stole i zaczęli rozmawiać. Na początku
przedstawili się, a po chwili przeszli do konkretów. Dowiedzieli się o nie uniknionym
konflikcie z obcą grupa. Jeden z nich powiedział:
- Jeśli
możemy tu zostać, to wasza wojna jest naszą wojną. - Mikołaj lekko się
uśmiechnął:
- Podoba mi
się Wasze podejście. Mam nadzieję, że każdy z Was tak myśli. Czas pokaże, czy
będzie to Wasz nowy dom, czy też nie… - Powiedział i napił się wody. Rozmawiali
tak do rana, uzgadniając i analizując wszystkie możliwe scenariusze spotkania. W
końcu z bladego świtu zrobił się dzień. Starsza Ekipa zauważyła, że chłopcy
lubią się popisywać.
- To może
pokażcie, co potraficie? – Zasugerował uśmiechnięty Konrad. No i może ich
umiejętności nie były tak wspaniałe jak to opisywali, ale dawali sobie nieźle
radę.
- Jesteście
gotowi by zabić dla ochrony naszej Bazy? – Spytał rzeczowo Mikołaj. Chłopcy się
zmieszali, ale powiedzieli, że jak trzeba będzie, to zrobią wszystko czego od
nich się oczekuje. Jola, która nie wtrącała się wcześniej w rozmowę, nie
wytrzymała:
- Czy Wy
powariowaliście! Co chcecie zrobić? – krzyknęła oburzona. Konrad spojrzał na
nią poważnie i powiedział spokojnym głosem:
- Zrobimy to,
co będziemy musieli. – Jola zamilkła spoglądając złym wzrokiem na chłopaków.
Mikołaj powiedział, że za kilka minut ruszają, bo przed nimi dość długa droga.
Kazał zostać dwóm młodziakom do pilnowania więźniów w szopie. Dał im nóż i
powiedział, że jeśli zaczną coś kombinować to mają ich zabić bez wahania.
- To są
mordercy, nie mają litości, to i wy jej nie miejcie – dodał po chwili. Ruszyli
w piątkę, bez dziewczyn i dwóch najmniejszych dzieciaków, którzy pilnowali
ludzi w stodole. Po dotarciu na miejsce zobaczyli grupę dziesięciu osób. Kiedy
podchodzili do nich jeden z nowych, Hubert, powiedział do Mikołaja:
- Znam tą
grupę. Ich przywódca to milutki gość, psychol jakich mało.
- Dlatego też
Was przygarnąłem, pomożecie mi z nimi?- Spytał lekko podejrzliwie Starszy
chłopak.
- Za to co
zrobił naszemu kumplowi, z chęcią zabiję go własnymi rękoma. – odpowiedział z
uśmiechem na Twarzy i błyskiem w oku.
Postawili na konfrontację bezpośrednią, więc kiedy tylko doszli do nich,
od razu rozpoczęli rozmowę. Pierwszy Zagadał Michał widząc przybyłych:
- Wiecie coś
o dwóch moich ludziach?
- Raczej nie – odpowiedział Mikołaj. Michał lekko się zirytował i zaczął pytać o lokalizację grupy. Konrad coś szepnął do Mikołaja a ten od razu się odezwał:
- Raczej nie – odpowiedział Mikołaj. Michał lekko się zirytował i zaczął pytać o lokalizację grupy. Konrad coś szepnął do Mikołaja a ten od razu się odezwał:
- Jeżeli
chcesz wiedzieć gdzie mamy obóz, to najpierw pokaż Nam gdzie jest Twój.
- Czy Ty
chcesz, abym zabrał Cię do mojej bazy? – Michał uniósł brew wypowiadając te
słowa.
- Bardziej
zależy mi na tym, żebyś Nas wszystkich zabrał do Twojego obozu. – powiedział
Mikołaj i czekał na reakcję. Drugi rozmówca chwilę milczał, po czym się
zgodził. Wsiedli do wozów i po około godzinnej jeździe dotarli na miejsce.
Osada nie była duża, było w niej może z 25 osób. Zwiedzając miejsce rozmawiali
o tym jak to wszystko ma wyglądać z ich wspólną przyszłością. Kiedy już skończyli
grupa Mikołaja została odstawiona na to samo miejsce z którego została zabrana.
Wtedy Michał się odezwał:
- Mam
nadzieję, że nie masz zamiaru wykorzystać wiedzy, którą uzyskałeś.
- Nie mam
powodu, aby Was atakować – odpowiedział na to Mikołaj.
- Teraz Wasza
kolej, pokażcie nam swoje włości. – Drugi chłopak już się niecierpliwił. Grupa
Mikołaja milczała, kiedy ten zwrócił wzrok na nich. Zobaczyli umówiony znak, by
przygotować broń, a chłopak odezwał się w stronę rozmówcy:
- Wszystko w
swoim czasie.
- Chyba
żartujesz? – powiedział Michał dając znak swoim ludziom, po czym zrobiło się nieprzyjemnie. Obie
grupy mierzyły do siebie i pewnie skończyłoby się to strzelaniną miedzy nimi,
gdyby nie fakt zmierzającej na nich hordy sztywnych. Ludzie zamiast zwracać się
przeciwko sobie zwrócili się przeciw zombie. Zaczęło się małe piekło. Kule
latały, trupy rozpadały się, niektóre jeszcze próbowały atakować. Po chwili
grupa Michała zauważyła, że to oni wystrzeliwują swoją amunicję, a grupa
Mikołaja oddała zaledwie kilka strzałów, przy czym oddalali się pomału. W końcu
zaczęli uciekać, a ekipa Michała nie mogła nic zrobić, gdyż Zombie atakowało
zaciekle.
W lesie do którego uciekli, Konrad odezwał się:
- Mam nadzieję, że nie będą nas śledzić – Zastrzelił przy tym jakiegoś Zombiaka który szedł za nimi. Wracali już po zmierzchu w kierunku domu, tak żeby żaden patrol ani horda ich nie zobaczyli. Jednak nie spodziewali się zastać tam tego, co zastali….
W lesie do którego uciekli, Konrad odezwał się:
- Mam nadzieję, że nie będą nas śledzić – Zastrzelił przy tym jakiegoś Zombiaka który szedł za nimi. Wracali już po zmierzchu w kierunku domu, tak żeby żaden patrol ani horda ich nie zobaczyli. Jednak nie spodziewali się zastać tam tego, co zastali….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz